Po prostu wchodzimy w kolejną fasę rozwoju gospodarczego spowolnienie. Po kryzysie z 2008 i lekkim spowolnieniu w 2012 cały czas gospodarka rosła w niespotykanym tempie. Indexy DAX, CAC, FTSE na kanwie 0% stóp procentowych wypuchły do niespotykanych rozmarów i właśnie jetseśmy po pierwszej fali spadków. Gospodarka Włoska technicznie jest w recesji (dwa kolejne kwartały z ujemnym PKB) to samo pewnie czeka w tym albo na początkui przysłego roku Niemcy i Francję. Wielka Brytania cóż już leci w otchłań oceanu. A twardy brexit zadzała jak kula u nogi skazańca wyrzuconego ze statku. Cóż powodzenia na tej nowej   https://przepychanie.com.pl drodze życia wybranej przez konta na fejsbuku sterowane z Moskwy. Europa musi znowu zaliczyć prawo darwina by się czegoś nauczyć. Natomast nie ma co panikować. DAX na poziomie 9.000 pk to też sporo. U nas czyli w Europie wschodniej indexy nie mają z czego spadać, a gospodarka oparta na niskich kosztach na pewno się obroni. Wzrostu bezrobocia nie będzie, cześć Ukraińców i Białorusinów wróci do domu lub pojedzie dalej. A jak deweloperzy czy budowlańcy czy kierowcy trochę ochłoną też nic wielkiego się nie stanie. Więc głowa do góry.nsiderzy znów jakoś nie piszą o źródłach problemu i o tym co stanowi rzeczywiste zagrożenie. Ciekawie w tej kwestii wypowiada się autor kolejnego dobrego dektsu o Deutsche Banku:ierwsza sprawa to masz zerowe pojęcie o polskiej gospodarce. Co to znaczy "nasz eksport" gdy 3/4 eksportu z PL jest realizowane z umieszczonych w Polsce filii zagranicznych zakładów. Inwestycji sie nie robi gdy nie ma perspektyw zarobienia na nich czyli musi być pewny i zyskowny zbyt. A zeby cos sprzedac to musza byc klienci , a klient to ktoś ze środkami finansowymi. Następna sprawa to w Grecji co widziałem osobiście jak i w Wenezueli co widziałem na jutube są lepsze i mlodsze auta niż w Polsce. W Polsce jest tylko 30 lat pierdolenia o cudzie gospodarczym. W Polsce za cud gospodarczy uchodzi gdy towar jest na półkach sklepowych a człowiek pracy i tak może tylko pooglądac bo na zakup go nie stać.